sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział czwarty.

Odkąd wyszłam z domu biegłam jakieś dobre 5 minut. Zmęczona usiadłam na krawężniku i zaczęłam płakać. Cała się trzęsłam, nie wiedziałam co mam zrobić. Nie rozumiałam już niczego. Spojrzałam na telefon, godzina 2:47. No pięknie - pomyślałam. Postanowiłam iść do parku. Wstałam i ruszyłam szybkim krokiem ocierając łzy. Dalej płakałam, i na pewno prędko nie przestane. Zatrzymałam się w parku i siadłam na najbliższej ławce. Co ja właściwie teraz mam zrobić? Łzy lecą i nie widzę już niczego, rozmazany ekran. Miałam ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić. Przetarłam szybko oczy i zobaczyłam wysokiego mężczyznę zbliżającego się do mnie.W ogóle się nie bałam, nie czułam zakłopotania, zainteresował mnie. Usiadł koło mnie i odpalił papierosa, po czym wziął bucha i odparł :
 - Nie wiem z jakiego powodu płaczesz, ale nie warto.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, był taki magiczny. Zastanawiałam się co tu robi, dlaczego tutaj siadł, po co? Nie wiedziałam.. Ale chciałam to zmienić, odrazu bez zastanowienia powiedziałam :
 -  Po co mi to mówisz? Nie znasz mnie, nie wiesz nic o mnie. A może jednak warto?!
 - Nie warto, oj nie warto. Oliver jestem - podał mi dłoń.
 - Julia - wymusiłam uśmiech.
 - A co takiego się stało, jeśli mogę zapytać.
 - To trudne do opowiadania - spuściłam głowę, kolejne łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
 - Spokojnie, dasz sobie radę, wierzę w Ciebie - powiedział z entuzjazmem. Odrazu zrobiło mi się cieplej.
 - Ponieważ, bo ja - pełno myśli chodziło mi po głowie... Powiedzieć mu? Przecież go nie znam! - bo ja nie mam już nikogo! -krzyknęłam i znowu zaczęłam płakać. Zakryłam twarz rękoma. Nic nie odpowiedział, zapewne nie wiedział co, albo się zastanawiał. Zgasił papierosa. Wstałam i zaczęłam chodzić tam i z powrotem. Przyglądał mi się tak chwile po czym wstał i przytulił mnie, czułam się tak dziwnie, ale bezpiecznie.
 - Dziękuję.
 - Nie ma za co - odparł. - jest już późno, lepiej idź do domu, odprowadzę cię.
 - Nie chcę wracać do domu, mieszkam u wujka i czuję się tam obco. Rozmawiamy rzadko, najczęściej go nie ma. Zapewne nie wie że jestem tutaj. Myśli że śpie w domu i jestem bezpieczna. A Agnieszka... - przerwałam. - W sumie nie ważne, nie mam nikogo ale to już wiesz. - powiedziałam ze smutkiem.
 - Nie prawda - chwycił mnie za rękę. Masz mnie, pomogę ci w każdej chwili. Czy to rano, czy to dzień.
 - Dzięki za pomoc. Praktycznie się nie znamy, ale napewno nie spotkaliśmy się tu przypadkiem. A tak w ogóle, co robisz tutaj w nocy?
 - Nie mogłem spać, poszedłem do parku na papierosa. Musiałem się odprężyć. Mieszkam niedaleko, często tu chodzę.
 -  Zabawne, nigdy cię nie widziałam tutaj - powiedziałam.
 - Bo ja chodzę tutaj albo wcześnie rano albo w nocy - powiedział szyderczo.
 - Ciekawe. Wiesz masz racje ja chyba lepiej już pójdę.
 -  Dobrze, odprowadzę cię - powiedział i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Po drodze opowiadaliśmy o tym czym się zajmujemy i jakie mamy hobby, dowiedziałam się że jest wokalistą zespołu. Był bardzo dobrym chłopakiem. Miał dwadzieścia sześć lat, mimo tego świetnie się dogadywaliśmy. Wymieniliśmy się numerami telefonu. Zapomniałam o wszystkich złych chwilach. Dochodząc do domu podziękowałam mu za ten dzień, którego nie zapomnę do końca życia. Pożegnaliśmy się. Weszłam do domu, rozejrzałam się po pokojach, nikogo nie było. No tak - westchnęłam. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku po czym rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.



~~~~~~~~~~

Dodaje w końcu nowy rozdział!
Przepraszam że dlugo nie dodawałam nie mialam czasu :<
Ale wkoncu napisalam,zapewne beznadziejny..
Nawet go nie przeczytałam, taki na szybko.
Ok komentujcie - buziaki : *

piątek, 23 marca 2012

Rozdział trzeci.

- Julia wstawaj, już jesteśmy - zaczął mówić do ucha trzydziestoletni mężczyzna, to Matt.
- Już wstaje - odparłam bez przekonania. Gdy wyszłam z auta moim oczom ukazał się niewielki brązowy dom. Z zadbanym ogrodem. Był przepiękny. Wchodząc do domu zobaczyłam ciągnący się, długi korytarz. Po prawej był salon, w kolorze żółtym. Granatowe sofy, stoliczek na środku i wielki kominek. Od razu poczułam się jak w domu. Wakacje zapowiadały się bardzo interesująco. Rozglądałam się po mieszkaniu, nagle przerwał mi wujek.
- Tam jest twój pokój - wskazał na drzwi znajdujące się na samym końcu przedpokoju. Wchodząc zobaczyłam beżowe ściany, wielkie brązowe łóżko, biurko, krzesło i ogromna szafa. Byłam tak zmęczona że postanowiłam się położyć. Poszłam się umyć, wpadłam na Matta, powiedziałam mu dobranoc i udałam się do pokoju, walnęłam się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

Obudził mnie telefon, niestety nie zdążyłam odebrać. Godzina 13. No pięknie, zresztą nie dziwię się, przyjechaliśmy o 24, a potem jeszcze oglądałam dom.Jakiś prywatny numer, zresztą nieważne. Wstałam, poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę. Ubrałam na siebie czarne, krótkie spodenki, do tego bluzka na ramiączkach w tym samym kolorze. Z kuchni wydobywały się cudowne zapachy, udałam się tam i zobaczyłam jak wujek robi jajecznice. 
- Cześć, smacznego - powiedziałam.
- Cześć mała, to dla Ciebie, ja już jadłem - odparł i zaczął nakładać mi na talerz.
- Dzięki wielkie, sama bym sobie dała radę.
- Wiem, ale jesteś u mnie gościem.
- No dobrze.
Po zjedzeniu posiłku postanowiłam przejść się trochę po mieście, wzięłam swoje oszczędności, założyłam trampki, wychodząc powiedziałam Mattowi że idę się przejść, że wzięłam telefon, i jak coś to będę dzwonić.
Założyłam słuchawki, postanowiłam iść na prost ulicy Wall Street. Było mi strasznie gorąco, nieopodal zobaczyłam budkę z lodami włoskimi. Zamówiłam jednego, zapłaciłam i poszłam w kierunku parku. Dużo zieleni to coś, co lubię. Siadłam na pierwszej lepszej ławce i podziwiałam piękno tego miejsca. Spodobało mi się, od tej pory codziennie tam chodziłam. Był tam skatepark, zawsze oglądałam jak ćwiczą. Nigdy się nie poddawali, i w końcu osiągali swój cel. Poznałam tam Chrisa, wysoki, bardzo przystojny brunet, z niebieskimi oczami, dzięki niemu powróciłam do jazdy na rolkach. Widywałam go tam codziennie, bardzo się zakumplowaliśmy. Poznałam dzięki niemu dużo fajnych osób. Codzienne ćwiczenia, obdarte nogi, bieganie po picie na drugi koniec parku. Wracając z chłopakami do domu opowiadaliśmy o swoim życiu. Dowiedziałam się że Chris mieszka blisko mnie, cieszyłam się z tego powodu. Zapomniałam o moim starym mieście, zapomniałam o Agnieszce. Po dwóch tygodniach odezwała się, zadzwoniła do mnie na skype. Nasza rozmowa nie kleiła się, nie miałyśmy wgl. tematów. Strasznie się zmieniła, nie poznałam jej. Wyglądała jak dziwka! Zaczęła zadawać się z lansami, paliła papierosy. To nie moja przyjaciółka, nie ta którą znałam. Zaczęłyśmy się kłócić, straciłam ją. Nie mam już nikogo. Zaczęłam płakać, nic do mnie nie docierało, wybiegłam z płaczem z domu. Nie chciałam siedzieć tam sama, Matta nie było, pojechał do znajomych. Chciałam zasnąć i nigdy się nie obudzić. Nikt mnie nie rozumiał.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
kolejny rozdział za mną, ufff.
Męczylam się nad nim trochę,
mam nadzieję że wam się spodoba.
Komentujcie :3


czwartek, 22 marca 2012

Rozdział drugi.

Siedziałam właśnie w kuchni popijając gorące cappucino, nagle usłyszałam trzaskanie drzwiami. To mama, wstałam i zobaczyłam podenerwowaną średniego wzrostu, chudą brunetkę.
 - Cześć - odparłam.
 - Tak cześć, spakowana? Napewno wszystko masz? Nie zapomniałaś czegoś? - zaczęła.
 - Tak mamo, nie denerwuj się, usiądź. Wszystko spakowałam. Powiedz mi proszę, dlaczego muszę wyjeżdżać?
 - Eh, jadę z ojcem na ważne spotkanie do USA, może nas nie być nawet pół roku. Musimy pracować, bo inaczej nie będziemy mieć za co kupić jedzenia. Będziemy ci wysyłać co miesiąc pieniądze do wujka.
 - No dobrze.. - powiedziałam bez jakiegokolwiek entuzjazmu i poszłam na górę. Wyprostowałam moje długie czarne włosy, i pomalowałam się. O pietnastej, punktualnie zadzwonił dzwonek. To zapewnie wujek. Zbiegłam na dół z walizką, i otworzyłam drzwi. Moje oczy ujrzały wysokiego mężczyzne, o blond włosach.
 - Cześć mała, ale ty urosłaś - powiedział z uśmiechem na twarzy po czym przytulił mnie.
 - Ja nie jestem taka mała, haha - odwzajemniłam uśmiechem.
 - Czy ja wiem.. - zaczął porównywać mój wzrost do jego - gdzie masz walizki?
 - W przedpokoju.
Weszłam pożegnać się z mamą, dała mi pieniądze na ten miesiąc. Następnie wsiadłam do wielkiego, srebrnego Jeepa. Widziałam jak wujek Matt rozmawiał jeszcze chwilę z moją matką. Po czym wsiadł do samochodu.
 - Puszczę radio, co ty na to? - powiedział.
 - Nie dzięki, wystarczą mi moje słuchawki i telefon - odparłam z przekonaniem.
 - Jak wolisz.
Wszystkie piosenki które puszczałam przypominały mi o moim małym miasteczku, miałam ochotę płakać. Po namyślę poprosiłam jednak Matta żeby włączył radio. Z głośników wydobyła się piosenka "Give me love" Ed'a Sheeran'a. Widziałam jak oddalamy się od rodzinnego miasteczka, tyle w nim przeżyłam.. Pierwsze przyjaźnie, miłości.. Dość tego rozmyślania. Zaczynamy nowe życie - pomyślałam.


~~~~~~~~~~~~
Drugi rozdział jest!
Eh, mam wenę! może jutro coś dodam :D
Ale nie obiecuje ^^
Jak wam się podoba? 

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział pierwszy.

Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy, jeszcze nie docierało do mnie co dzialo się wczoraj. Gdy zobaczyłam rozbity wazon na ziemi wszystko sobie przypomniałam. Wstałam, i omijając kawałki szkła przeszłam do kuchni. Wziełam szofelkę i poszłam to wszystko posprzątać. Nikogo w domu nie było, w sumie jak zwykle, rodzice w delegacji.. Żadko ich widuję, czasami jest mi smutno z tego powodu, ale przyzwyczaiłam się że nigdy nie mają dla mnie czasu. Moje rozmyślania przerwał telefon. To była mama, odrazu odebrałam.
 - cześć mamo, co się stało? - odpowiedziałam.
 - Dzień dobry Julio, będę w domu o 15, mam dla Ciebie dobrą wiadomość! Jutro jedziesz do wujka do Londynu, przyjedzie po Ciebie o 10, zresztą porozmawiamy o tym jak wrócę.. Zacznij się powoli pakować. Pa - powiedziała i szybko się rozłączyła.
- Pa.. - powiedziałam ze ździwieniem.
Po co mam jechać do wujka? Wyjeżdżają gdzieś czy co? A może już nie chcą ze mną mieszkać? Wiele myśli chodziło mi po głowie, myślałam tylko o tych najgorszych. Dobijała godzina czternasta, leżałam w łóżku słuchając moje ulubione piosenki zespołu Bring Me The Horizon. Właśnie leciała piosenka "Don't Go". Nie chciałam stąd wyjeżdżać, nawet nie wiem na ile, ale nie chciałam. Chodź miałam tu bardzo mało znajomych, ponieważ każdy uciekał jak tylko mnie zobaczył, będę tęsknić za tym miejscem. Dziewczyna z długimi czarnymi włosami, mocnym makijażem, ubrana na czarno. Początkiem drugiej klasy gimnazjum byłam jeszcze "normalna", ale wiedziałam że to nie jestem ja, że udaje kogoś. I zmieniłam się, nie wiem co by się działo gdybym dalej udawała. Pewnie miałabym wokół siebie ciągle tych fałszywych przyjaciół. Cieszę się że jest jak jest. Nagle przypomniałam sobie że muszę zadzwonić do Agnieszki, mojej najlepszej przyjaciółki. Fuck, krzyknęłam na cały głos. Szybko wyciągnęłam telefon i wykręciłam do niej numer. Po chwili usłyszałam miły głosik.
 - Cześć jula, co tam? - powiedziała.
 - Agnieszka, stało się coś strasznego. Jutro wyjeżdżam, wyjeżdżam rozumiesz to! - krzyczałam jak opętana, zależało mi na niej, była najlepszą przyjaciółką, jako jedyna nie zostawiła mnie po mojej "zmianie" subkultury.  - Nie chcę wyjeżdżać, nie bez Ciebie, co ja mam teraz zrobić?
 - Ale jak to wyjeżdżasz? - w jej głosie usłyszałam zakłopotanie - Nie chcę cię stracić! Jak daleko jedziesz? Będziesz w polsce?
 - Jadę do Londynu, nie wiem na ile, nie chce jechać. Eh niestety muszę. Przyjdziesz do mnie?
 - No pewnie, zaraz będę - odparła i rozłączyła się.
 - Po 20 minutach była już u mnie, rozmawiałyśmy, płakałyśmy.. Nie chciałyśmy się rozstawać. Może Bóg tak chciał? Może tak będzie lepiej? Pożegnałyśmy się, to było trudne, ale już jest po wszystkim. Widziałam jak wysoka szczupła sylwetka oddala się. Nagle znikła za rogiem, nie zobaczę jej przez dłuższy czas. Będę tęsknić - powiedziałam sama do siebie. W tym samym momencie zobaczyłam czarne Audi wjeżdżające do ogrodu, to mama. Pomachałam jej i czekałam aż przyjdzie do domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwszy rozdział już za mną, uff..
Mam nadzieje że podoba się wam ;)
To mój pierwszy, poważny blog.
Liczę na komentarze z waszej strony.
Nie mam weny :x miałam przez kilka dni kiedy nie pisałam, a teraz nici.
Dagster.

Prolog.

Zamyślona w marzeniach które nigdy się nie spełnią. Słuchając muzyki na full w słuchawkach. Cieszyła się życiem, pełna energii, optymistka bez granic. Myślami zwiedziła już cały świat, wracała do tamtych wspomnień gdzie wszyscy świetne się bawili. Te wspomnienia wydawały się takie odległe. Brakowało jej tego, tęskniła za tym cholernie. Wszystko było dobrze gdyby nie to że przez cały czas była oszukiwana, i gdy dowiedziała się prawdy, coś w niej pękło. Zaniosła się szlochem, rzucala się po ziemi krzycząc. Wstała, wziela to co wpadło jej pod ręką i rzucała o ścianę. Po domu rozlekł się wielki huk. Nikt jej nie pomógł. Kiedy tak bardzo wszystkich potrzebowała nie było ich przy niej. Położyła się na ziemi i zaczęła płakać, nic do niej nie docierało. Zdawała sobie sprawę z tego, że to jej wina. Nic nie jadła.. To w końcu się odezwało.. Nie umiała sobie z tym poradzić. Nie wiedziała, kogo ma prosić o pomoc. Po kilku godzinach płaczu zasnęła.